wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza:

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. 35. PPA: Nina Hagen poprawnie i bez pazura

Występ Niny Hagen w ramach Przeglądu Piosenki Aktorskiej miał być jednym z największych wydarzeń tegorocznej imprezy. Nina Hagen jest legendą, a bezpośredni kontakt z osobowością tego formatu zawsze będzie robił duże wrażenie nawet na najbardziej cynicznych sceptykach. Czy był wydarzeniem największym, najbardziej atrakcyjnym, najciekawszym, artystycznie najbardziej udanym? Tu można mieć spore wątpliwości.

Ninę Hagen kojarzy się z wczesną epoką punka, ze skandalami, z ciągłymi zmianami przekonań religijnych, z mnóstwem muzycznych projektów, w których brała udział – słowem, z kimś, po kim można się spodziewać wszystkiego poza poprawnością i nudą. Z pewnością spora część publiczności przyszła do Impartu z czystej ciekawości – bo a nuż wokalistka znowu pokaże pazur, sprowokuje kogoś, da dowód na to, że wciąż potrafi zaszokować.

A tu klops. Nina Hagen – najpewniej z premedytacją, choć jakże zaskakującą – doskonale wpisała się w konwencję Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Wyszła na scenę ubrana z punkową nonszalancją, ale właściwie tylko jej strój nawiązywał do tamtej antymieszczańskiej ideologii. Akompaniament i repertuar były jak najbardziej „po linii”. Nina Hagen zaśpiewała łącznie kilkadziesiąt utworów, z czego znakomitą większość stanowiły songi Bertolda Brechta, łącznie z „Alabama Song” i „Mackiem Majchrem”, czyli w tym wypadku – z „Mackiem Messerem”. Artystka przygrywała sobie na akustycznej gitarze, a wspomagali ją kontrabasista, pianista i gitarzysta. Trwało to dwie godziny i jedynie w kilku momentach monotonia występu i rozbudowanej konferansjerki (prowadzonej głównie po niemiecku) rozbijała się o coś zaskakującego i ciekawego. Podczas jednego z utworów Nina rozrzucała papierowe (chyba) serca publiczności, podczas innego pomyliła akordy na gitarze, po którymś niespodziewanie wyszła za kulisy, zmuszając muzyków do zagrania improwizowanego bluesa. Raz na jakiś czas ze sceny dobiegały bardziej znajome dźwięki – a to pieśni „Hava Nagila”, a to utworu „We Shall Overcome”. I tyle.

Publiczności raczej się podobało, ale stuprocentowej pewności mieć nie można. Końcowa owacja na stojąco była raczej podziękowaniem za „całokształt”, umówmy się – i tak mało komu znany, a nie spontaniczną reakcją na ten akurat występ. Na pewno jeśli ktoś liczył na mocne dźwięki i wyrazisty przekaz, musiał być odrobinę rozczarowany. Ninie pozostał fantastyczny głos, artystka wciąż jest postacią barwną, ale we Wrocławiu dała się poznać od dość ugrzecznionej strony.

Czyżby legenda festiwalu była aż tak paraliżująca?

Przemek Jurek

Nina Hagen na 35.PPA wystąpiła 27 marca w Imparcie

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl