Dużo cierpliwości i samozaparcia muszą mieć widzowie, by wysiedzieć na „Joplin” do końca. Reżyser Tomasz Gawron postanowił nie opowiadać o życiu legendarnej wokalistki, ale pokazać zmarnowane pokolenie Dzieci Kwiatów. Zabrakło w tym zwięzłej wypowiedzi artystycznej, a całości nie uratowała świetna w roli Joplin Natalia Sikora.
Gawron postanowił zgłębić przypadek Joplin – nieprzystosowanej społecznie genialnej artystki, którą uzależnienie od narkotyków i alkoholu doprowadziło do przedwczesnej śmierci. W spektaklu oparł się na książce Myry Friedman „Żywcem pogrzebana”, wykorzystał też wątki dramatu Larsa Norena „Krąg personalny 3:1” o ludziach z marginesu – ćpunach, alkoholikach i bezdomnych.
Zaglądamy do jednej z melin: wśród starych, zużytych mebli – wersalek, foteli, krzywych lamp – snują się ludzie. Przegrani, pozbawieni nadziei potrafią jedynie wybełkotać parę przekleństw, by w ten sposób zasygnalizować, że źle im na świecie. Rwane dialogi, sceny zażywania narkotyków – palenia, dawania sobie w żyłę trwają blisko godzinę. Widzowie kręcą się nerwowo, ale jeszcze nie wychodzą z teatru. Czekają wciąż na Janis. Powoli akcja się rozkręca – zaćpani bohaterowie zaczynają imprezę. Zdejmują ubrania i świetnie się bawią. Publiczność mniej, ale w końcu na scenie pojawia się Janis, a impreza staje się jednym z jej koncertów.
Natalia Sikora, laureatka Przegląd Piosenki Aktorskiej sprzed ośmiu lat, operuje wspaniałym głosem, ma też sceniczną charyzmę. Chwila, w której ubiera kostium Joplin – złote dzwony i tunikę – jest jak narodziny artystki. Potężny wokal, świetna gra - Natalia Sikora jest wyjątkowa w tej roli. Akompaniuje jej na żywo świetny zespół muzyczny. „Summertime”, „The piece of my heart” brzmią jakbyśmy byli na Woodstock. Przejmująca, w kontekście życiorysu Joplin, staje się scena wywiadu telewizyjnego. I to by było na tyle. W kolejnych scenach znów wracamy do hippisowskiej meliny – kręcą się po niej osoby bliskie artystce: aktor Peter Coyote, projektantka Linda Gravenites, Vince Mitchell, Jimi Hendrix, ale z ich rozmów nic nie wynika. Jeden z bohaterów próbuje podsumować epokę „sex, drugs and rock’n’roll” odwołując się do Dostojewskiego – mówi o odpowiedzialności za swoje życie, ale brzmi to absurdalnie.
Niektórzy widzowie nie mieli już siły na słuchanie kolejnych, bezsensownych dialogów i opuszczali widownię nie czekając do końca spektaklu. Niestety w „Joplin” zmarnowano historię. Zbyt trywialne wydaje się tłumaczenie złamanego życia artystki brakiem akceptacji rówieśników w szkole średniej, czy usunięciem ciąży. Przed czym uciekała, dlaczego znieczulała się alkoholem i narkotykami, czym był jej bunt, dlaczego nikt nie zawrócił jej z drogi ku zatraceniu? Tych tematów reżyser nie podejmuje. Szkoda, że prócz ostrzeżenia: „Spektakl dla widzów dorosłych”, nie informuje się widzów, że to spektakl dla palących. Ponad dwie i pół godziny w dymie papierosowym to zbyt dużo nie tylko dla niepalących miłośników teatru.
Agnieszka Kołodyńska
„Joplin” – 22 i 23 marca na 35. PPA, scenariusz i reżyseria: Tomasz Gawron, aranżacje i kier. muzyczne: Piotr Proniuk, scenografia, kostiumy, reż. świateł: Mirosław Kaczmarek, choreografia: Małgorzata Fijałkowska, projekcje video: Jakub Laskowski.
Występują: Natalia Sikora, Igor Obłoza, Magdalena Różańska, Mateusz Trembaczowski, Tomasz Madej, Małgorzata Fijałkowska, Patryk Pniewski oraz zespół muzyczny w składzie: Piotr Proniuk, Marek Kuczyński, Piotr Mazurek, Maciej Mazurek