wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza:

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Agata Duda-Gracz o Gali 35.PPA

Tegoroczna Gala 35. PPA to koncert pod tytułem „Wielka Płyta 1972-2018. Bardzo drogi koncert z okazji pięćdziesiątej ósmej rocznicy taniego budownictwa mieszkaniowego” w reżyserii Agaty Dudy-Gracz. Reżyser znana jest wrocławskiej publiczności, bo reżyserowała we Wrocławiu Galę „rewolucyjną…” i spektakl „Ja, Piotr Riviere…”.

Koncert Galowy jest opowieścią o Polakach, wariacją na temat tuwimowskich strasznych mieszczan w strasznych mieszkaniach: krzywym zwierciadłem, podstawionym nam w postaci zwykłego (na pozór) bloku mieszkalnego nr 104. W spektaklu zobaczymy aktorów wrocławskich, warszawskich, krakowskich i łódzkich teatrów - ponad trzydzieści osób, które zagrają charakterystycznych mieszkańców bloku. Usłyszymy przeboje polskiej i światowej popkultury w aranżacjach Mai Kleszcz i Wojtka Krzaka.

Agata Duda –Gracz opowiada:

O życiu w Wielkiej Płycie

- Dorastałam w bloku z wielkiej płyty w Katowicach, na gigantycznym osiedlu ozdobionym pięcioma pomnikami. Był tam m.in. pomnik Trudu Robotniczego, pomnik Anieli Krzywoń i pomnik Wojska Polskiego. Ten ostatni był największy, w samym środku osiedla. Przed nim odbywały się najróżniejsze defilady i obchody rocznic, bo życie osiedla odmierzały święta państwowe. Mój blok był zaraz obok tego pomnika w związku z czym miałam fantastyczny widok na orkiestry wojskowe i przemawiających. Urodziłam się dwa lata później od naszego głównego bohatera Pikusia i siłą rzeczy w spektaklu wykorzystuję bardzo wiele rzeczy, które pamiętam z tego bloku. Na przykład jak wyglądał stan wojenny. Na placu zabaw stał czołg i wszystkie dzieci , w tym ja, byliśmy przekonani, że to jest Rudy i za chwilę wysiądą z niego Janek, Gustlik i Szarik. Nikt się tych żołnierzy nie bał. Pamiętam, że sąsiadki przynosiły im gorącą herbatę, bo zimno było okropnie.

O bloku jako mikrokosmosie i Polsce w soczewce

- Blok jest przedziwnym skupiskiem ludzkim. Tworzy pewnego rodzaju rodzinę – wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Wszystko słychać przez akustyczne ściany, dziewczyny całujące się z chłopakami na klatkach schodowych są tematem rozmów sąsiadów. Jeżeli sąsiadka kupiła sobie nowe futro, albo ktoś sobie skombinował nowego malucha na talony – to tymi wydarzeniami żyje cały blok. Nie opowiadam w tym spektaklu o sobie, czy o swoich przeżyciach z dzieciństwa, ale korzystam z niektórych wspomnień. Poza tym rzecz się dzieje we Wrocławiu a nie w Katowicach.

O przeżyciach z dzieciństwa aktorów występujących w spektaklu

- Nie wszyscy mieszkali w blokach, ale myślę, że mniej więcej połowa zespołu miała do czynienia z życiem na blokowisku. Pamiętamy przede wszystkim zabawne rzeczy. Jak choćby to, jak oglądało się w bloku telewizję. (śmiech). Cały pion słuchał tego samego programu, podobnie było z listami przebojów w radiu, czy mistrzostwami w piłce nożnej. Wtedy całe osiedle mówiło jednym głosem. Zastanawiamy się też nad fenomenem supersamu, który był ośrodkiem życia osiedlowego i nad tym jak w tak małej przestrzeni potrafili ze sobą funkcjonować ludzie różnych opcji politycznych, różnych poglądów. Spotykali się w windzie i musieli razem jechać.

O przemianach, które nastąpiły w Polsce z widzanych perspektywy blokowego życia

- Historie pojedynczych rodzin tworzą historię całej społeczności. Opowiadamy o ich życiu przez 45 lat, bo rzecz kończy się w roku 2018, kiedy umiera główny bohater. Wszystko jest mocno osadzone w wydarzeniach, którymi żyła Polska i świat przez te lata. Widzimy przemiany, jakim ulegali ludzie – jak zmieniał się język, myślenie, obyczaje. Jest to także opowieść o dorastaniu. Nie ma w tym bloku wielkich tragedii. Życie składa się z małych dramatów ludzkich, z małych radości, z kolejnych wigilii, z samotności, odrzuceń, ostracyzmu, potrzeby wspólnoty. Obliczyliśmy, że w tym spektaklu zaśpiewamy 42 piosenki.

O czym śpiewają bohaterowie „Wielkiej Płyty”

- Czas odmierzamy pojawianiem się kolejnych zespołów, hitów, mód. Widzowie usłyszą m.in. „Ona tu jest i tańczy dla mnie”, „Lecę, bo chcę”, a jednocześnie „Jammin” Boba Marleya, „O sole mio”, „Chrześcijanin tańczy”, „Czerwone maki na Monte Cassino”. Nie są to wyłącznie piosenki, które było słychać w radiu i telewizji, ale także pieśni kościelne. Towarzyszą one takim wydarzeniom jak pierwsza komunia bohatera i ślub.

Trzy piosenki zostały specjalnie napisane do spektaklu m.in. hymn Łeby, która w 2018 roku odłączyła się od Polski i postanowiła zostać księstwem jak Monako. Hymn śpiewają mieszkańcy bloku, ponieważ jeden z mieszkańców zrobił karierę i stał się niejako Michałem Wiśniewskim. Poza tym napisaną i skomponowaną specjalnie piosenkę ma Anioł Stróż Depresyjny  zajmujący się naszym głównym bohaterem. Jest rodzajem jego świadomości i przechodzi z nim przez kolejne lata, jest też wycinkową pamięcią. Nie pamięta wszystkiego, lecz tylko fragmenty blokowego życia. Dlatego na scenie stoi blok, którego mieszkania są niesymetryczne. Ten Anioł na samym początku śpiewa Pikusiowi piosenkę, w której radzi mu, by już jako niemowlak umarł, bo w życiu nigdy nic dobrego nie spotka i nic nigdy mu się nie uda.

O tym, kim jest Pikuś i że w całym spektaklu nie wyda z siebie ani jednego dźwięku

- Być może powie jedno zdanie na samym początku, bo koniec życia bohatera jest początkiem spektaklu. Pikuś to jest każdy – najbardziej szary, zwyczajny nieudacznik, jakiego możemy sobie wyobrazić. Taki ktoś, kto się nigdy nie mieści w kadrze, dla którego nigdy nie ma miejsca w windzie, którego imienia nigdy sobie nie możemy przypomnieć. Wszystko co mu się przytrafia jest żałosne. Bida z niego taka i jego rodzice też są tacy sami. Pokazujemy życie Pikusia od samego początku. Usłyszymy arię o tym, jak rodzice go poczynali, a właściwie jak było słychać to poczęcie. Od tego momentu wszystkie sceny, które zobaczymy będą go kształtować jako człowieka. Jedyną jego niezwyczajnością jest to, że jest skoncentrowany na tym co dzieje się w ludziach wokół niego. Te postaci go budują, on ma w sobie cząstkę każdej postaci, którą spotkał. Trochę działa to na zasadzie kamieni w rzece – ten jeden najmniejszy, szary i najbardziej zwyczajny kamień stał się absolutnie gładki, bo ukształtowały go inne.

O blokowych tajemnicach

- Pokazujemy blok z całą jego przeszłością, mistyką. Dla mnie nieprawdopodobnym miejscem były blokowe piwnice ze szczurami. No i dach, na który nie wolno było wchodzić. Największym wyczynem było wejście na niego, tak by nikt, zwłaszcza rodzice, o tym się nie dowiedział. To było niebo! Z dachu osiedle stawało się czymś nieprawdopodobnie pięknym. Pamiętam, że na takim dachu zbierałam z dzieciakami gołębie pióra. W spektaklu pojawia się ten motyw – dach zasiedlają tylko anioły i duchy. A pod blokiem, jak pod Golgotą, ukryte są zwłoki Babci z Krakowa. W budynku jest też mistyczne mieszkanie, w którym zawsze pada śnieg. Jest też tajemnicza ptasia przestrzeń, w której będą same pióra. Bloki miały to do siebie, że ukrywały jakieś niedoróbki, dziwactwa architektoniczne. Pamiętam z dzieciństwa pomieszczenie bez okien, w którym przechowywano zapasowe drzwi. Blok wyzwala, szczególnie w dzieciach, niesamowitą wyobraźnię.

O mieszkańcach bloku

- Interesuje mnie oddziaływanie zbiorowości na jednostkę. Co chwilę temu działaniu podlega ktoś inny, wszyscy się nawzajem kształtują. Gdyby zdjąć zewnętrzną ścianę budynku zobaczymy, w którym monecie ludzie są razem i robią to samo. W naszym bloku są inteligenci w pierwszym pokoleniu i arystokraci – mamy nawet szlachcica, który nie może przeżyć, że mieszka z hołotą. Jest też komunista – pan Jan, aktor objazdowego teatru, który wszystkim pomaga. Jest dobrym człowiekiem, który wierzy w sens systemu socjalistycznego, ale w pewnym momencie zostaje przez blok odrzucony. Nie będzie blokersów, bo nasz bohater jest za stary na tę subkulturę. My oglądamy historię jego oczami. Pokazujemy to co dla niego było ważne – najpierw jako dziecko widzi same dzieci, potem jest podlotkiem, więc mówimy o tym, co się dzieje z podlotkami i kolejno ze studentami, młodymi małżeństwami. Kiedy Pikuś ma 40 lat w bloku nie ma już dzieci. Idziemy scena po scenie równo z Pikusiem aż do momentu, kiedy pęka mu serce z miłości na urodzinach niejakiej Pani Pelagii, staruszeczki. Bardzo dużo w tym spektaklu polskości – od słynnego „postaw się a zastaw się”, przez cyrk, który jest związany z komunią, ze ślubem, po objawienia Matki Boże na szafce nocnej.

O tęsknocie za blokiem z dzieciństwa

- Od lat już nie mieszkam w bloku, ale wciąż uważam, że mieszkanie w nim było jednym z najważniejszych etapów w moim życiu. Mam wrażenie, że wiele z tego co wnoszę do moich przedstawień bierze się z tamtego doświadczenia, a ja wciąż gadam z moim blokiem. Byłam w nim bardzo szczęśliwa. Choć kiedy popatrzę na niego z perspektywy czasu to mam wrażenie, że był to prawdziwy cyrk. Ludzie ulegali zbiorowej panice – kupowali kaszę na zapas, bo bali się wojny, wkroczenia wojsk radzieckich. A z drugiej strony działy się cudowne rzeczy – gdy Jan Paweł II został papieżem ludzie uwierzyli, że nadejdą zmiany, że będzie lepiej. Wszyscy się ściskali, płakali z radości! To było niesamowite. Te wspólne przeżycia.

Wysłuchała Agnieszka Kołodyńska

Koncert Galowy 35. PPA: „Wielka Płyta 1972-2018. Bardzo drogi koncert z okazji pięćdziesiątej ósmej rocznicy taniego budownictwa mieszkaniowego”, reż. Agata Duda-Gracz. Sobota 29 marca – godz. 16 i 20, niedziela 30 marca godz. 16 i 20 w Teatrze Polskim.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl