Wystarczy przyjść w niedzielę 8 grudnia na godzinę przed koncertem Chóru Filharmonii (czyli o 17.00), a jego szefowa przygotuje z grupą zainteresowanych jeden utwór, który odśpiewany zostanie na zakończenie wieczoru wspólnie z Chórem Filharmonii. Wstęp dla zainteresowanych jest darmowy (nie tylko na próbę, także na koncert!)
Magdalena Talik: Niedawno zainaugurowała Pani nowy projekt, czyli Chór Melomana. Do kogo jest skierowana ta propozycja?
Agnieszka Franków-Żelazny: Zależało mi na tym, aby dotrzeć do ludzi, którzy są, byli, bądź chcą być związani z chórem. We Wrocławiu wiele osób kiedyś regularnie śpiewało, ale obowiązki rodzinne, zawodowe spowodowały, że teraz nie mogą uczestniczyć w próbach. Taki eksperyment, osiem razy do roku, może być dla nich formą zrealizowania się i powrotu do sentymentalnych wspomnień. Druga rzecz, to danie szansy wystąpienia na scenie filharmonii melomanom, jacy często śpiewają, muzykują w zaciszu swojego domu, uczestniczą w koncertach. Trzecia sprawa to pokazanie, że na pewnym poziomie, a na takim będziemy pracować z Chórem Melomana, prawdziwe jest sformułowanie „śpiewać każdy może”.
Czy trzeba czytać nuty, aby dołączyć do tego chóru?
Zupełnie nie ma takiej potrzeby. Przygotowane utwory są specjalnie zaaranżowane pod kątem tego właśnie zespołu, czyli przygotowane w uproszczonych wersjach na niewiele głosów. Będę na bieżąco dostosowywać repertuar do poziomu Chóru Melomana, wybierać takie części utworów, które może wykonać absolutnie każdy. Warunkiem jest słuch muzyczny, ale nie zdarzyło się, by ktoś, kto świadomie przychodzi, go nie miał.
Chętni przejdą jakieś przesłuchania?
Nie, próbę robimy na godzinę przed koncertem, potrwa około 40 minut. To wystarczająco dużo czasu, by przygotować wersje utworu, jaki potem wykonamy.
Kompozycja ma być każdorazowo wykonywana po koncercie Chóru Filharmonii Wrocławskiej i związana stylistycznie z programem wieczoru?
Może będzie to nawet jeden z utworów z programu. W ubiegłym roku zrobiliśmy próbkę Chóru Melomana. Cztery razy po koncertach Chóru Filharmonii zachęcałam ludzi, aby zostali i przez 15 minut śpiewaliśmy. Otrzymałam głosy od melomanów, że to stanowczo za krótko, bo chcieliby dłużej. Teraz więc zorganizowaliśmy próby na godzinę przed koncertem. Meloman przychodzi, zupełnie za darmo, słucha koncertu, a potem wychodzi na scenę i wraz z chórzystami próbuje swoich sił.
Chór Filharmonii zostaje więc na scenie. Profesjonaliści spotykają się z amatorami?
Każdy ma swoją rolę do spełnienia. Może to nie ten sam poziom brzmienia, ale na te możliwości melomana wystarczający.
Jakie jest zainteresowanie projektem?
Podczas pierwszego naszego spotkania było kilkanaście osób, ale świetnie przygotowanych, także pod względem ubioru. Mamy pomysł, aby docelowo, kiedy chór będzie już ukonstytuowany, stworzyć grupę dyskusyjną, umieszczać nuty do pobrania w internecie. Chciałabym też, aby na ostatnim koncercie w tym sezonie Chór Melomana wykonał w trakcie koncertu utwór bez dodatkowego wsparcia.
W jakim wieku są ludzie, którzy chcą być chórzystami?
W tym roku było bardzo wielu studentów, ale też pan z dwójką małych dzieci. On śpiewał, one się bawiły.
Jaki repertuar Pani planuje dla Chóru Melomana?
W grudniu wybiorę bardzo przyjemny utwór do wykonania. Następny koncert jest w styczniu, z dyrygentem z Ekwadoru, więc muzyka będzie bardziej słoneczna, latynoska. W lutym mamy koncert muzyki fińskiej, w maju gościmy dyrygenta ze Stanów Zjednoczonych, a w czerwcu, podczas ostatniego koncertu w Święto Zesłania prawdopodobnie wykonamy chorał Veni Creator Spiritus. Wszystko zależy od tego, jak zespół będzie się rozwijał.
rozmawiała Magdalena Talik
