wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza:

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Ciekawy żywot Mariusza Pawełka
Ciekawy żywot Mariusza Pawełka

Rozmowa z nowym bramkarzem Śląska Mariuszem Pawełkiem

Nowy bramkarz Śląska Mariusz Pawełek to człowiek głęboko wierzący, rodzinny, którego obchodzi życie  ludzi dotkniętych przez los. Nie brakuje mu jednak odrobiny „szaleństwa”. Chociażby takiej jak słynny taniec brzucha w jednym z tureckich hoteli, po którym to występie rozentuzjazmowane niemieckie turystki wciskały mu pieniądze za pasek od spodni.

Reklama

Andrzej Lewandowski: Trudno jest wejść do bramki, w takiej sytuacji jaka spotkała Pana w Szczecinie?

Mariusz Pawełek: – To spotkało mnie pierwszy raz podczas mojej przygody z futbolem, ale jestem już doświadczonym bramkarzem i psychicznie zniosłem to dobrze. Bramkarz powinien mieć trochę czasu, żeby się „dogrzać”, ale ja w przerwie miałem trochę strzałów, chłopcy mnie trochę „poprzeciągali” więc nie było problemu.

Gdzie Pan lubi bardziej grać: na linii bramkowej, czy też hasać po polu karnym?

Mariusz Pawełek: – Nie ma to znaczenia. Lubię grać wszędzie i nie przejmuję się tym, że podczas mojej przygody z piłką wpadły jakieś tam dziwne bramki. Tego nikt się nie ustrzeże. Nawet Manuel Neuer gdy zaczynał w Schalke, popełniał dużo takich błędów, ale wyszło mu to na dobre. Teraz jest najlepszym bramkarzem na świecie.

Gdy był Pan w Polonii Warszawa badano szybkość reakcji bramkarzy. Podobno osiągnął Pan takie wyniki, że ci, którzy robili te testy, złapali się za głowy. Były one na poziomie światowym.

Mariusz Pawełek: – I co tu powiedzieć. Były takie testy, była rywalizacja, byłem też po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym. Kiedy gram nawet mecze sparingowe, ale w pełnych wymiarach czasowych, to o moją formę się nie boję. Ale choćby w Wiśle bywało różnie. Troszkę bramkarzy przyjeżdżało i byli testowani w sparingach. A Pawełek musiał ogrywać się w meczach ligowych. Wychodziło to z różnym skutkiem. Ja jestem tą ostatnią osobą, która stoi na drodze napastnika.  Z każdej bramki cię rozliczają, z każdej sytuacji.

W Wiśle było tak, że bramkarze przychodzili i odchodzili, a Pawełek trwał i był nr 1. W Śląsku też tak będzie, że przychodzi pan jako nr 2, a szybko stanie się Pan numerem jeden?

Mariusz Pawełek: –  Zobaczymy. Trudno ukryć, że w najbliższym meczu jest szansa, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Moja dyspozycja dnia zadecyduje, czy zagram też w kolejnym spotkaniu.

Czy szalik Dawida Zapiska, chłopca którego Pan poznał i który w 2012 roku zmarł na zanik mięśni, dalej wiesza Pan na bramce?

Mariusz Pawełek: – W Szczecinie go nie założyłem na siatkę, bo to się bardzo szybko działo, ale zawsze mam go ze sobą i wieszam. My smsowaliśmy do siebie, a gdy była taka możliwość to rozmawialiśmy. Zresztą do dziś mam dobry kontakt z mamą Dawidka.

Pan często angażuje się w takie „sercowe” sprawy. To odwiedziny w jakimś domu dziecka, to znów wizyta w piłkarskiej szkółce czy mecz charytatywny.

Mariusz Pawełek: – Na tyle na ile mam czasu i na ile mogę pomóc, staram się to robić. Na takich dzieciach kontakt ze znaną osobą robi wrażenie. Tu też proponowałem organizację takich spotkań i zawsze chętnie wezmę w nich udział. W mojej rodzinnej Lubomii otrzymałem propozycję, abym zajął się pracą z takimi dziećmi. Chcę to robić, ale nie w tym momencie. Jakbym się miał nimi zająć na poważnie, to oczywiście musiałoby to być w 100 procentach, a nie tylko od przypadku do przypadku.

A żona Iwona dalej pracuje w tego typu placówce?

Mariusz Pawełek: – Żona pracowała w domu dziecka. Nawet jak jeszcze zaczynałem grać w Wiśle, to codziennie dojeżdżała z Krakowa 150 km. Potem jednak chcieliśmy mieć własne dzieci, ale jak było Boże Narodzenie żona zaproponowała żeby te dzieci, które zostały w ośrodku, do nas przyjechały. Oczywiście nie można ich zabierać na długo, bo potem te rozstania są bardzo dramatyczne.

Skoro już rozmawiamy o dzieciach, to jak zapatrują się na kolejną przeprowadzkę Kuba i Oliwia?

Mariusz Pawełek: – Jakub już chodził do szkoły, więc był przez ostatni rok tutaj. Teraz cieszę się, że będziemy razem, bo on lubi obserwować to, co ja robię. W tym roku widziałem go tylko przez 20 dni, a komunikowaliśmy się przez Facebooka i Skype’a. Żona przyjeżdżała do Turcji z Oliwią i była półtora miesiąca ze mną, a Kuba zostawał z moją teściową. Jestem pod wrażeniem, jak zaadaptował się do sytuacji.

Wiem, że przez wiele lat był Pan ministrantem i teraz także nie opuszcza Pan niedzielnych mszy. Wiara pomaga?

Mariusz Pawełek: – Na pewno. Modlitwa mnie uspokaja

Różaniec, który zawsze Pan zabierał na boisko, dalej jest przy Panu?

Mariusz Pawełek: – Dostałem go od znajomej z Częstochowy, ale go zgubiłem. Teraz modlę się przed meczem i po meczu

A jak było z tym Turcji?

Mariusz Pawełek: – W Rize oglądałem polską mszę online, bo nie było innej możliwości. Natomiast gdy byłem w Adanie, to był jeden kościół, akurat za hotelem, w którym mieszkałem i miałem blisko. Nawet  Turcy tam przychodzili, a w Konyi jak turyści przyjeżdżali, to dostawałem telefon, że przyjechali i jest msza po polsku.

W Turcji nie tylko chodził Pan do kościoła. Jan Woś opowiadał, że jak kiedyś byliście z Odrą Wodzisław na zgrupowaniu w tym kraju, to zademonstrował Pan publicznie taki „taniec brzucha”, że turystki z Niemiec oszalały na pana punkcie.

Mariusz Pawełek: – Wtedy pojechaliśmy na obóz do Alanyi, bo to miasto oraz Wodzisław, były miastami partnerskimi. Rzeczywiście była tak sytuacja, że w hotelu, w którym mieszkaliśmy odbył się pokaz taneczny z wężami. Jedna z artystek wybrała mnie z widowni na scenę. No to pokazałem taniec brzucha (śmiech).

Dalej lubi Pan tańczyć?

Mariusz Pawełek: – Uwielbiam. Koordynację mam, znam dużo technik tanecznych i nie ma z tym problemu. Tę dzisiejszą młodzież jeszcze mógłbym czegoś nauczyć.

To może w przyszłości czeka Pana udział w „Tańcu z gwiazdami”?

Mariusz Pawełek: – Nie, bo bym zawstydził niektórych (śmiech).

Andrzej Lewandowski

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl